zmień stronę poprzednia strona spis treści następna strona

Paweł Pokutycki
in the evenings one can hear the whistle of departing trains

pamięci Kazimierza Mikulskiego



Na końcu ostatniego wagonu zamyślony chłopiec wpatrywał się w swoje odbicie zawisłe na szybie przesuwanych drzwi, które zwykle prowadzą do następnego elementu kolejowej gąsienicy. Te byłyKazimierz Mikulski, in the evenings one can hear the whistle of departing trains zaplombowane, by roztargnieni pasażerowie nie wypadli przez przypadek prosto na tory, w poszukiwaniu toalety lub wagonu restauracyjnego. Uciekające w dal światełka nie były dobrze widoczne, bo szyba, zamiast oczarowywać pięknem wieczoru, wolała raczej stać się lustrem i natrętnie pokazywać chłopcu jego twarz. Denerwował się, że nie widzi przestrzeni. Przytulił się więc czołem i nosem do półprzezroczystej bariery. Dotykając własnego odbicia jednocześnie pokonywał je i czuł się wolny. Widział świat przez siebie, a jednak poza sobą.
Gdy jechał w przedziale, domy, drzewa i stacje przemijały jak prosty film. Okno przypominało kinowy ekran. Tym razem podróż chłopca nie polegała na szybkim i powierzchownym sklejaniu w głowie coraz to nowszych obrazów, ale na oddalaniu się od nich. Szczegóły uciekały, ale inaczej niż dotąd, wolniej i płynniej. Nie zastępowały ich kolejne szczegóły, lecz dopełniał i wyjaśniał ogół.
Chłopiec obserwował, jak wyjeżdża z centrum miasta, z jego przedmieść i z okolicznych wiosek. Doznanie opuszczania tych miejsc było najsilniejsze, bo przestrzeń znaczyła tyle samo, co przeszłość. Przyszłości nie było, bo wszystko, co widział chłopiec, mijało lub już przeminęło. Nie było powrotu i nie było dążenia, sprzymierzeńca wszystkich planów i marzeń. Jedynie czas przeszły wyznaczał sens tej podróży.
Przyszłość dostrzegali za to kolejarze w lokomotywie. Chłopiec nie mógł rozmyślać w odwrotnym kierunku niż jego spojrzenie. Myślał tak, jak patrzył. Przed siebie. Dlatego jazda ostatnim wagonem była tak ciekawa... Przed sobą widział to, co jednocześnie było za nim.
Pociąg zatrzymywał się na kolejnych stacjach. Wtedy uciekająca w ciemnościach przestrzeń nieruchomiała i rozświetlała się dworcowymi jarzeniówkami. Czas na odpoczynek dla zmęczonej maszyny i dla zmęczonych rozstaniami oczu. Oderwał głowę od szyby i znowu zobaczył swoją twarz. Zniecierpliwiony czekał, aż pociąg ruszy, by ponownie wejść w świat uciekających obrazów. Ruch to przecież opium podróży.
Odjazd. Ktoś próbuje dogonić ostatni wagon. To niebezpieczne. Nie tylko dlatego, że można się potknąć o nierówne płyty peronowe, ale także przewrócić o różnicę czasów - tego, który się oddala, i tego, który zostaje. Z punktu widzenia spóźnionego na pociąg, czas, który ucieka, to przyszłość i cel. Gdy chłopiec patrzył na wyczerpujący bieg, na rezygnację i złość niedoszłego pasażera, nagle docenił miejsce, w którym się znajdował. Zrozumiał, że przemijanie jest ważne. Ciągłe opuszczanie czasów i rzeczy przestało go smucić. Stał i patrzył (żaden wysiłek), ale jednak przemierzał świat. Poznawał jego szczegóły i układał w przestrzeni. Jak w życiu, doświadczał czegoś z bliska i oddalał się, by dostrzec sens tego doświadczania.
Gdy przecierał swój szlak, na jego oczach podnosiły się kolejowe zapory. Piesi, rowerzyści, kierowcy pokonywali granicę, którą otwierał swoim mijaniem. Umożliwiał im odkrywanie nowych przestrzeni. Przestrzeni, których sam nie pozna, ale które graniczą z jego przestrzenią. Świat wzdłuż wzbogaca się więc o świat wszerz. Przynajmniej w wyobraźni, bo życie to droga - nie pola, nie wsie, ani nie miasta.
A jaki był cel podróży chłopca? Choć go nie widział, choć odwrócił się do niego placami, pamiętał, by nie przegapić swojej stacji. Wysiadł na takiej niewielkiej, gdzie spokój i ukojenie po podróży, gdzie dom, gdzie szczęście i gwizd wieczornych pociągów w oddali.

Paweł Pokutycki [ ppo@gnet.pl ]------------------------





poprzednia strona ||| spis treści ||| następna strona
aktualny: flash ||| archiwalia ||| linki ||| kontakt ||| spis autorów |||